środa, 1 lutego 2017

MOJE ŻYCIE JAKO PROJEKT...

Oby każdego dnia budzić się i wiedzieć że dziś pójdzie się o krok dalej... ku celu...

Pierwsze zdjęcie na bloga i....
AŻ PIES.
Latać każdy może...
Gdy nie możliwe staje się możliwe,
a nie dam rady - nie istnieje.
No pain, no game.
I wanna dance with somebody...
Żeby wstać - trzeba kilka razy upaść...
Jak wyżej...
Po-treningowo z moimi dziewczynami z dancehall'u :)
Małe grzeszki...
i szczypta zdrowia...
Nie tylko "WANNA BE".
 Zieleninka zawsze spoko.

środa, 26 października 2016

CZWARTEK

Dzwoni budzik. Wybrany dźwięk - najbardziej irytujący, jaki istniał na telefonie. Budzik, jak to budzik, miał wybudzić. Nie wybudził. Myślę - jeszcze chwilka. Bum.
Budzę się. Patrzę na zegarek. Która godzina? Już po zajęciach. Ups.

PIĄTEK

Piątek pod kątem dbania o sobie. Dbania o siebie fizycznie i psychicznie. Trening sam się nie zrobi. Tak samo zresztą jak i rozciąganie. Każdy by chciał mieć wszystko na bum cyk cyk. Większości jednak brak cierpliwości. Mając jakąś pasję i ją codziennie pielęgnując - to jedna z ważniejszych cech. Gdyby każdy miał tyle cierpliwości, ile należy, na pewno zaszedł by tam, gdzie dokładnie zmierza i chce zajść. Wychodzę z założenia, że nie ma rzeczy niemożliwych. Na początek wystarczy wiara w to, że coś się uda. Później dochodzą chęci, do realizacji. Czas i cierpliwość. Warto uczyć się cierpliwości. Dla mnie również jej brak czasami. Jednak wiem, że z czasem osiągnę to, do czego dąże. Każdy z nas może być tym, kim chce. Jako dzieci, wszyscy mieliśmy niesamowicie dużo wiary, twierdząc... "jak dorosnę będę...". Dlaczego by nie mieć jej tyle teraz? Co się zmieniło?

SOBOTA

Czas na odpoczynek. Patrząc w kalendarz to pierwszy wolny weekend, bez większych obowiązków od początku sierpnia. Wyjazdy, warsztaty, koncerty, występy, indywidualne lekcje tańca, prowadzenie wieczorów panieńskich, prowadzenie warsztatów poza Białymstokiem, wyjazd w góry i inne. Kolejny wolny weekend przewidywany na grudzień... z czasem może i to nie. W każdej chwili może coś wskoczyć. Co mnie cieszy. Siedzenie i nic nie robienie męczy mnie po stokroć bardziej, niż 10 godzin tańca dziennie. Bywało i tak. Nie wiem czy umiem inaczej. Chyba już nie. Jednak jeżeli bardzo chcę znaleźć na coś, lub kogoś czas to go znajduję. Wszystko da się pogodzić. Sobota spędzona na aktywnym wypoczynku. Trening + standardowy stretching :)
Zainspirowana, zrobiłam sobie kilka naszyjników hand made. To niesamowite jak super tanim kosztem można przerobić byle gumkę, lub tasiemkę na biżuterię. Nie napędzając przy tym szalonej maszyny konsumpcjonizmu.

NIEDZIELA

Tak. W moim życiu jest także czas na mężczyznę. Jak wspominałam wcześniej - jak się chce to się wszystko da. Wychodzę z założenia, że ludzie, którymi się otaczamy powinni sprawiać, że czujemy się lepszymi osobami, wydobywać i pielęgnować w nas to, co dobre i piękne. Działa to też w drugą stronę. Zamiast doszukiwać się w kimś - jego wad i mu je wytykać (sprawiamy że te wady się tylko umacniają - nie jest to dobre) - lepiej pielęgnować i pomagać rozwijać się dla tej osoby w piękny duchowy sposób, wzmacniać go w jego pozytywne cechy, motywować, wspierać, próbować zrozumieć. Ciało to tylko ciało. Liczy się nasza dusza. To czy ktoś jest dobrym człowiekiem, czy nie.

Mówi się, że osoby, które nie szanują zwierząt, nie będą szanować także ludzi. Zgodzę się z tym. Krzywdzący zwierzęta, choćby byli najmilszymi ludźmi na świecie - nie będą dobrymi osobami.
Sądzę że każda istota jest tak samo ważna. Nie ważne czy jest to mikroskopijny robaczek, pajączek, wąż, szczur, mysz, pies, kot, człowiek. Jesteśmy wszyscy równie ważni. Trochę dziwne jest postrzeganie samego człowieka jako władcę wszystkiego. Nie wiemy czym jest wszystko i gdzie jest koniec i początek. Każdy element jest częścią jednej układanki. Mogłabym na ten temat pisać długo i długo. Jednak nie o to chyba chodzi? Tyle "rozkmin" w głowie często mąci wodę :)

PONIEDZIAŁEK

Stacja irytacja? Delikatniusio. Zachodzę na uczelnie. Ja + 4 inne osoby. Czekamy na zajęcia. Nie ma wykładowcy, nie ma reszty. Trochę pogadaliśmy, trochę się pośmialiśmy. 15 minut minęło. Czas do domu.
Dlaczego irytacja? Tajemniczość i nie przekazywanie informacji to słaba cecha grupy. Kilka kolorowych słów ciśnie się na usta, ale po co? :)
Najbardziej boli stracony czas.
Na szczęście są jeszcze pozytywy tego dnia. Trening. 3 godziny tańca, godzina rozciągania. To dobry dzień. Warto zauważać pozytywy. Nie ignorując negatywów. Ludzie kryjący swoje uczucia i emocje, chyba mają ciężko w życiu.

WTOREK

Trening, trening, trening. A właściwie trenowanie innych. Uwielbiam to. Warto robić, to co się lubi w życiu. Na ostatnich zajęciach zrobiłyśmy niespodziankę Marcie, dziewczynie, a właściwie kobiecie, mega pozytywnej, która chodzi do mnie na zajęcia. Marta miała urodziny. Jak mniemam nie spodziewała się tego, co dla niej przyszykowałyśmy. Jest to osoba bardzo ciepła, miła, pogodna. Nie sztuczna, nie fałszywa. Z jej ust mimo całej pozytywnej aury jaką wokół siebie roztacza nie ma ani kszty fałszywości. W każdej sytuacji, z pozoru niekorzystnej, czy też negatywnej - Marta potrafi znaleźć pozytywy. Nie znam drugiej takiej osoby. Cieszę się że spotykam takich ludzi w życiu. Życzę im jak najlepiej z całego serducha <3 Marta jest nauczycielką - chciałabym za czasów szkolnych mieć takiego nauczyciela.

ŚRODA

Dziś dzień. Działo się dużo. Poranek z cyklu załatwiania spraw. Później uczelnia. Z uczelni od razu na taniec. Pole dance, taniec współczesny i balet. Kilka godzin zleciało jak pstryknięcie palców. Powrót do domu około 23. Zmęczona, ale szczęśliwa, siadam pisać bloga. Śmieszne trochę. Dziwnie się czuję z tym. Nie jest to raczej do mnie podobne, nie miałam nigdy w zwyczaju pisania pamiętników i innych badziewek. Na dziś chyba już więcej nie nasrobię. Mam nadzieję że jutro, a raczej jescze dzisiaj budzik mnie nie zawiedzie.
Dobranoc.

piątek, 21 października 2016

Mini autobiografia?


Urodziłam się w Białymstoku, jako trzecie dziecko moich rodziców. Okres wczesnego dzieciństwa, to taki czas w życiu człowieka, z którego jednak nie pamięta się zbyt wiele szczegółów. Można raczej bazować na zdjęciach, czy też opowieściach innych osób.
Zaraz po urodzeniu miałam już włosy. Co ciekawe - były one ciemne, ba, prawie czarne. Z czasem odcień ewoluował do brązu. Nie pamiętam dokładnie ile czasu musiało minąć, aby moje włosy zrobiły się rude. Po czym przeszły bardziej w odcień jasnego brązu. Ostatecznie jednak pozostało na ciemnym blondzie. Uważam to za ciekawe zjawisko, gdyż sama nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego tak było. 
Z oczami zresztą było podobnie. Po urodzeniu i przez długi czas mojego dzieciństwa miałam oczy niebieskie. Czego potwierdzeniem są fotografie, na których jestem, a także opowieści innych. Później, już za czasów gimnazjum mój kolor oczu krążył bliżej szarości i zieleni. Ostatecznie w dowodzie mam wpisany kolor oczu: zielone. Chociaż różnie ludzie twierdzą że to zależnie od dnia. Czasem są bardziej zielone, szare, bądź wpadają pod niebieski.

Byłam pogodnym, wesołym dzieckiem. Raczej grzecznym. Zazwyczaj się słuchałam, chociaż zawsze lubiłam wyrazić swoje zdanie i opinie na dany temat. Z wiekiem zaczęłam nabierać temperamentu i odwagi. Jako dziecko - raczej wstydliwa i nieśmiała. Aktualnie - pewna siebie kobieta, tancerka. Pod koniec szkoły podstawowej mieszkałam już tylko ze starszą siostrą, która wbrew swego wieku i obowiązków dalej była psychicznie dzieckiem. Nie miała ona zbyt dużego wpływu na moje dalsze wychowanie. Śmiało mogę rzec że w pewnym wieku zaczęłam się wychowywać sama. Patrząc na to z perspektywy czasu - uważam że poradziłam sobie z tym świetnie. Być może coś bym zmieniła z przeszłości, jak każdy człowiek. Jednak sądzę, że wszelkie wydarzenia, trudności, czy też ludzie, których spotkałam na swojej drodze - ukształtowali cząstkę mnie. Dlatego też nawet gdyby istniała taka możliwość zmiany pewnego wydarzenia z przeszłości to sądzę że w moim przypadku - nie warto.
Zawsze uwielbiałam muzykę, taniec. Już w podstawówce zaczęłam chodzić na taniec towarzyski. Z braku partnerów do tańca, zaprzestałam. Po kilkuletniej przerwie zaczęłam tańczyć dancehall. Była to pewnego rodzaju nowość w naszym mieście. Bardzo mi się podobał ten styl. Miał niesamowitą energię, wyrażał tak wiele radości, kobiecości. Lecz nie tylko. Taniec kształtował mój charakter, nie pozwalał się poddawać, pysznić.


 Po pewnym czasie i kolejnej przerwie w tańcu odkryłam więcej styli tanecznych, które mnie zachwyciły. Wszelkie moje oszczędności wydawałam na karnety otwarte w szkołach tańca i przebywałam w nich po kilka godzin dziennie. Ciągle było mi mało i chciałam jeszcze. Dowiedziałam się że w całej Polsce organizowane są warsztaty taneczne i jest ich mnóstwo. Zarówno z gwiazdami tańca z zagranicy, jak i  ze spokojnie dorównującymi im Polakami. Zaczęłam jeździć po całym kraju, poznając ludzi, style, osobowości. Ucząc się pokory. W 2014 roku zaczęłam się regularnie rozciągać. Wtedy jeszcze nie byłam na tyle świadoma tego, jak bardzo przyda mi się to w przyszłości. Widziałam to poprzez zawężone okienko. Chciałam zrobić szpagat i tyle. Rozciągnięcie jednak dało mi o wiele więcej. Przede wszystkim z zakresie ruchu. Nie chodzi tu już tylko o podniesienie wyżej np. nogi, lecz o zakres ruchu całego ciała: pleców, klatki piersiowej, rąk, nóg, itp itd. Co wpłynęło na o wiele lepszą jakość mojego ruchu.

 We wrześniu 2015 roku dostałam pierwszą propozycję pracy jako instruktorka tańca w Białymstoku. Byłam zachwycona, gdyż w przeszłości nawet o tym nie myślałam. Po czasie dostałam kolejną propozycję z drugiej szkoły tańca. Aktualnie studiuję, jestem instruktorką, lecz także cały czas szkolę się w tańcu. Każdy dzień to dla mnie to nauka. Nie tylko dla ciała ale także dla duszy. Taniec i rozciąganie nauczyły mnie cierpliwości. Każdy człowiek robiąc coś, chciałby mieć natychmiastowe efekty. Jednak tutaj nie ma tak łatwo. Trzeba na to pracować latami, wylewając hektolitry potu. Wiem, że nie ważne jak ktoś wysoko zajdzie - musi pracować nad sobą wciąż i wciąż. Nie można zaprzestawać, poddawać się, lub twierdzić że już potrafi się wszystko. Nie ma człowieka na świecie, który by to umiał. Poprzez zajęcia taneczne uczę się jak postępować z ludźmi, jak ich motywować, pomagać w osiągnięciu celu. Nie zawsze jest to łatwe. Ludzie są różni. Każdy ma inny charakter. Nie ma złotego środka na każdego. Wszyscy się różnimy i to jest ciekawe.

niedziela, 9 października 2016

1. Jakie gesty lub słowa są dla Ciebie typowe?

Myślę, że ciężko jest odpowiedzieć samej sobie na to pytanie. Łatwiej byłoby je zadać zapewne osobom postronnym. Wydaje mi się że człowiekowi nie łatwo jest zauważyć takie rzeczy. Mimo to - jako że jestem tancerką - to być może moje ruchy, bądź też gesty mogą być w pewien sposób specyficzne. Jak mniemam podczas rozmowy z innymi - używam dość sporo gestykulacji dłoni, rąk. Jak też usłyszałam kiedyś na zajęciach z autoprezentacji - sporo się ruszam podczas moich wypowiedzi. Z kolei moje dłonie wykonują lekkie i płynne ruchy. 
Przechodząc do tematu typowych dla mnie słów. Nie zauważyłam abym używała szczególnie często konkretnych słów. Jednak w rozmowie z innymi staram się używać raczej tych pozytywnych, niż negatywnych wyrazów. Lubię gdy ludzie w mojej obecności czują się dobrze i swobodnie dlatego też próbuję zbyt wiele nie narzekać i nie używać negatywnie brzmiących słów. Choć pewnie bywa różnie.

2. W jaki sposób zwykle dbasz o swoje ciało \ o swój wygląd?

Ciało dla mnie jest ważnym elementem mojego życia. Wręcz można powiedzieć częściowo że składa się ono na moją pracę. Na co dzień jestem tancerką i wiele godzin tygodniowo poświęcam na treningi. Z dnia na dzień wyznaczam sobie różnorodne cele związane z ciałem. Od dążenia do tego, aby pewne ruchy w moim ciele wyglądały tak jak bym chciała, do stawiania sobie wyzwań w postaci nowych figur, czy też czasami akrobacji. Do tego potrzeba wiele pracy nad własnym ciałem, ale także dbałości o nie. A więc poza tańcem, niemal każdego dnia dbam również o swoje mięśnie, siłę, a także elastyczność. Co składa się później na jakość wykonywanego przeze mnie ruchu. Staram się również w miarę możliwości jak najczęściej szkolić się od innych osób, aby jeszcze lepiej wiedzieć w jaki sposób dbać o swoje ciało, aby uniknąć kontuzji, a także aby wszystkie wykonywane przeze mnie czynności były bezpieczne.

3. Z jakiego powodu ostatnio płakałaś lub śmiałaś się?

To pytanie uważam za trudne. Nie przepadam za tym aby tak bardzo się przed kimś uzewnętrzniać. Śmieję się dość często. Czasami nawet nie pamiętam z czego. Otaczam się ludźmi wesołymi, którzy pozytywnie wpływają na moją osobę. Sama także staram się być raczej w miarę możliwości pozytywnym człowiekiem. Śmiech towarzyszy mojemu życiu naprawdę często. Lubię się śmiać. Kiedyś zdarzyło mi się zacząć śmiać tak mocno, że nie mogłam tego opanować przez dobre dziesięć minut.

4. Jakiego rodzaju duchową aktywność codziennie podejmujesz?

Codziennie tańczę. Uważam to za duchową aktywność. Sądzę że poprzez taniec wyzbywam się negatywnych emocji, a nawet myśli. W ciele wzrasta poziom endorfin, co z kolei łączy się z hormonem szczęścia. Jest to moja największa pasja. Myślę, że dzięki codziennej pracy nad samym sobą staje się lepszym człowiekiem. Taniec uczy cierpliwości, pokory, sumienności, pracy z innym człowiekiem, podejścia do osób nie raz zupełnie innych niż my sami, zrozumienia, wrażliwości. Pomaga człowiekowi kochać życie, zaakceptować samego siebie. A co jeszcze lepsze - poprzez taniec można także pomóc innym osobom. Chociażby pod kątem patrzenia na samego siebie. Ruch taneczny zdecydowanie jest w stanie wzmocnić poczucie samoakceptacji, a także samooceny u tańczących.

5. Jaką książkę ostatnio przeczytałaś?

Od pewnego czasu jestem w trakcie czytania książki "Obudź w sobie olbrzyma". Jest to dzieło Anthonego Robbinsa. Choćbym chciała przeczytać ją na raz - to postanowiłam sobie pomału czytać rozdział po rozdziale i na spokojnie każdy z nich analizować, przemyśleć. Książka ta w głównej mierze jest motywacyjna. Jednak nie wydaje się być książką typową dla tego rodzaju dzieł. Porusza wiele aspektów życia i tematów. Otworzyła mi oczy na kilka spraw, z pozoru mało istotnych, a jak się okazuje bardzo ważnych. Pomimo dość kiczowatej okładki - zawartość książki jest godna polecenia.

6. W jakiego rodzaju działaniach jesteś najbardziej kreatywna?

Być może będę monotematyczna. Jednak uważam że dziedzina jaką jest taniec - to mój tak zwany konik. W tej aktywności potrafię wykazać się największą kreatywnością, jak sądzę. Kolejną rzeczą jest przerabianie ubrań. Czasami znajdę jakąś inspirację w internecie, na ulicy, pokazach tanecznych i w wielu innych miejscach. Czasami przyjdzie mi do głowy coś "samo". Wtedy biorę nitkę, igłę i nożyczki i działam. Czasami wystarczają same nożyczki. Nie poświęcam na tą czynność jednak zbyt wiele czasu z mojego życia. Działa to raczej na zasadzie przypływu fali weny i chęci.